2020 - 4 rok represji politycznej
W oczekiwaniu na wyrok TK11 września 2020 r. na portalu Onet.pl ukazała się analiza autorstwa Andrzeja Stankiewicza pt. "Dezubekizacja" w Trybunale. Przyłębska ma problem, żeby spełnić oczekiwania Kaczyńskiego. Jeśli informacje w niej zawarte są prawdziwe, to oznacza, że nie wszyscy sędziowie "TK", desygnowani tam przez PiS, "zaprzedali dusze diabłu". Przyzwoitość - cecha coraz częściej deficytowa. Jeśli zgodnie z tym, o czym czytamy w tej analizie, faktycznie część z nich podziela (nawet w niewielkim stopniu) wątpliwości Sądu Okręgowego w Warszawie, który skierował pytanie prawne dotyczące zgodności z Konstytucją RP niektórych przepisów ustawy z 16 grudnia 2016 r. nowelizującej ustawę z dnia 18 lutego 1994 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji (...) oraz opinie wielu znanych konstytucjonalistów i autorytetów prawnych na ten temat, i nie chce poświęcać swojego wieloletniego dorobku naukowego, pozycji zawodowej i dobrego imienia w obronie tak ewidentnego bubla prawnego, jakim jest w istocie ustawa represyjna z 16 grudnia 2016 r., to przed Prezes TK Julią Przyłębską faktycznie stoi arcytrudne zadanie. Musi tak kombinować, by obecny w dniu ogłoszenia wyroku w tej sprawie skład sędziowski zapewnił jej "zwycięstwo", czyli ogłoszenie, że ustawa represyjna jest zgodna z Konstytucją. By mieć na to szansę, ze składu sędziowskiego nie wyłączyła więc "sędziów" Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza, co powinna była uczynić zgodnie z art.39 ustawy z dnia 30 listopada 2016 r. o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (Dz. U. poz. 2072 oraz z 2019 r. poz. 125). Pawłowicz i Piotrowicz, jako posłowie na Sejm VIII kadencji głosowali za przyjęciem tej "ustawy", i dziś, jako sędziowie "TK", którzy mają rozstrzygać o jej konstytucyjności, są więc niejako "sędziami w swojej sprawie". I choć nie zostali wyłączeni ze sprawy "z urzędu", to gdyby mieli najmniejsze poczucie uczciwości i przyzwoitości, powinni zgodnie ze zwyczajem (i prawem) sami o to wyłączenie wystąpić. Jak widać - nie mają. Po co Prawu i Sprawiedliwości była "ustawa", z którą dziś ma taki problem? Przecież po "dezubekizacji" z 2009 r. nie było w Polsce dalszego "zapotrzebowania" na rozliczenia z czasami PRLu. To wykreowane zapotrzebowanie na tzw. "sprawiedliwość społeczną" jest dziś uzasadnieniem dla wprowadzenia i funkcjonowania całkowicie bezprawnej ustawy represyjnej z 16 grudnia 2016 r. Tyle, że tak rozumianą "sprawiedliwość społeczną" - łamiącą zasady niedziałania prawa wstecz, niestosowania odpowiedzialności zbiorowej, poszanowania praw nabytych, własności i zaufania obywateli do państwa stosowali tylko komuniści (np. ustawy wywłaszczeniowe Bieruta) i naziści (ustawy "norymberskie") To, że na taką "sprawiedliwość społeczną" powołuje się dziś partia mająca w nazwie "Prawo i Sprawiedliwość", jest jawną kpiną z tych pojęć. Co Prawo i Sprawiedliwość osiągnęła, uchwalając w 2016 r. obecnie obowiązującą tzw. ustawę "dezubekizacyjną"? Jej uchwalenie było wyłącznie politycznym gestem wobec własnego i to najtwardszego elektoratu, pozbawionym jakichkolwiek racjonalnych przesłanek. Miało pokazać dominację "zjednoczonej prawicy" w parlamencie oraz, że żadna opozycja nie jest w stanie przeszkodzić jej w realizacji nawet najbardziej absurdalnych pomysłów. Jednocześnie pokazało, że "zjednoczona prawica" jest gotowa łamać wszelkie zasady, prawo krajowe i międzynarodowe oraz prawa obywatelskie, by te pomysły zrealizować. Potwierdziły to kolejne lata jej rządów. Ale spośród tych wszystkich prawnych gniotów "uchwalonych" dotąd przez PiS i jej koalicjantów, ustawa represyjna z 16 grudnia 2016 r. ma charakter szczególny. Uderza bezpośrednio w ponad 40 tys. polskich obywateli i ich rodziny, uznając ich faktycznie za "gorszy sort" obywateli, wobec których żadne zasady prawa nie obowiązują. Skutki społeczne tej "ustawy" są tragiczne. Oficjalnie, bezpośrednio po otrzymaniu decyzji o obniżeniu świadczeń emerytalno-rentowych zmarło 60 osób. Nieoficjalnie wiemy, że takich przypadków było więcej, ale rodziny zmarłych nie zgodziły się na ich upublicznienie. Tysiące osób spośród objętych tą "ustawą" to osoby u schyłku życia, często schorowane, samotne i bezradne. Dla nich to "ustawa eutanazyjna"! Dziś umierają one w poczuciu ogromnej krzywdy, pozbawione środków potrzebnych im nie tylko na lekarstwa, ale często na zaspokojenie codziennych potrzeb życiowych. Umierają nie mogąc nawet spróbować dochodzenia swych praw przed sądami, które w oczekiwaniu na wyrok TK w sprawie konstytucyjności przepisów ustawy represyjnej, w większości zawiesiły postępowania z odwołań byłych funkcjonariuszy od decyzji Dyrektora ZER obniżających im świadczenia emerytalno-rentowe. Czy ustawa represyjna przysporzyła PiSowi zwolenników? Z pewnością nie. Ogromna większość wyborców nie głosuje na PiS ze względu na "dezubekizację". Dlaczego więc PiS tak uparcie chce, by ta pseudoustawa, mimo całego jej bezprawia, pozostała w obiegu prawnym? Może dlatego, że twardogłowa część jej elektoratu uznałaby by zapewne, że jest to polityczna porażka? Ale przecież nawet ci najzacieklejsi zwolennicy bezsensownej zemsty, raczej się z tego powodu nie odwrócą od swojej partii i jej prezesa. Na dodatek, ewentualne, pojedyncze głosy protestu mogłyby zostać łatwo wyciszone przez wszechobecną propagandę propisowskich mediów, która przecież doskonale potrafi przekształcać porażki obozu rządzącego w sukcesy. A przez 3 lata, jakie zostały do kolejnych wyborów parlamentarnych, większość o sprawie zapomni. Paradoksalnie, uznanie ustawy represyjnej za niezgodną z Konstytucją RP byłoby dziś politycznie korzystne dla PiS. Jeśli zaś TK uzna ten bezprawny gniot za zgodny z Konstytucją, wówczas trafi on oficjalnie do instytucji UE i stanie się kolejnym z wielu dowodów na łamanie praworządności w Polsce. A może chodzi o coś innego? "Jeśli nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze". Rząd "zjednoczonej prawicy", swoją polityką socjalno-rozdawniczą, wywalił tak wielką dziurę w budżecie Polski, że dziś jedynie kombinuje, jak ją zatkać różnymi mniej lub bardziej ukrytymi podatkami, obciążającymi głównie drobnych przedsiębiorców, ale które w efekcie odbijają się w rosnących cenach towarów i usług, które płacą wszyscy polscy obywatele-konsumenci. O tym, czy przyzwoitość i prawo wygrają z polityką i pieniędzmi (czy raczej ich brakiem), przekonamy się już wkrótce. (Zespół redakcyjny fssm.pl) Źródło: FSSM RP |
|
|